5
majNajwiększa na świecie dzielnica azjatycka poza Azją. Najstarsza azjatycka dzielnica w USA. Z naszych obserwacji wynika, że jest ona coraz większa, bo wiele sklepów, hoteli i restauracji z napisami azjatyckimi pojawiło się również w dzielnicy uważanej za włoską – widać to wyraźnie, bo w dzielnicy włoskiej latarnie mają namalowaną włoską flagę.
W całym San Francisco ilość osób z Azji stanowi już prawdopodobnie ponad 15% populacji co jest największą jednolitą grupą (dane na podstawie dzielnicy Milbrae i obserwacji ulic. Zupełnie inaczej niż w Los Angeles, gdzie wciąż większość stanowią meksykanie.
W Chinatown są dwie główne, równoległe ulice turystyczne – Stockton i Grant Avenue. Dzielnicę odwiedzaliśmy w niedzielę ok godziny 11 – nie było tłoku, można było spokojnie przejść ulicami, zrobić zdjęcie ze środka ulicy. Wracaliśmy tą samą drogą po wizycie w dzielnicy włoskiej, i okazało się, że to samo miejsce wygląda zupełnie inaczej. Nie można było przejść chodnikiem, setki ludzi (azjatów) robiących zakupy spożywcze, jedzących szybki obiad w restauracyjkach. Musieliśmy skręcić w mniejszą uliczkę, aby móc swobodnie kontynuować spacer w kierunku Market Street. Po drodze mijały nas zjeżdżające z góry a następnie podjeżdżające tramwaje – cable cars.
Dzielnica włoska sąsiaduje bezpośrednio z chińską. To część dzielnicy North Beach, zdłuż Columbus Street.
Widać wyraźnie różnicę – jest znacznie mniej ludzi, nie ma sklepików „ze wszystkim” na ulicy, jest czyściej, wystawy sklepów i restauracji są bardziej uporządkowane i „europejskie”. Pachnie pizzą i kawą. Zatrzymaliśmy się na mały posiłek w oryginalnej włoskiej kawiarence. Przygotowane świeżo spaghetti było całkiem smaczne. Jak przystało na włochów, hasło do sieci WiFi to nazwa drużyny z Neapolu, a wskazał mi ją właściciel na szaliku, kiedy mieliśmy problem z przeliterowaniem i poprawnych jej wpisaniem przy logowaniu. W pobliżu znajduje się słynny budynek Transamerica Pyramid, charakterystyczny zielony budynek Columbus Tower/Sentinel Building oraz charakterystyczna wieża Coit Tower na wzgórzu telegraficznym, na którą tym razem nie chciało nam się wchodzić. Dzień wcześniej wjechaliśmy tam samochodem, co jest dość emocjonującym przeżyciem, bo kąt nachylenia jest prawdopodobnie większy niż 45 stopni.
Znajomy na facebooku dzień wcześniej napisał, że bierze udział w „najgłupszym” biegu jaki zna – The Bay to Breakers. Ok 12 km trasa pomiędzy zatoką, tuż obok Bay Bridge i miejscem gdzie rozbijają się fale oceanu spokojnego (Breakers).
Bieg odbywa się zawsze w trzecią niedzielę mają. Wg opisu wyczytanego w sieci bieg ma zapewnić pracownikom dużych firm równowagę pomiędzy życiem firmowym i prywatnym i tutaj można pokazać jaki ma się dystans do siebie i życia przybierając się w jak najbardziej „odjechany” strój. Bieg charakteryzuje się również znacznym stopniem nagości „biegaczy”, czasami bardziej niż oczekiwaliby tego organizatorzy, ale ogólnie stroje uczestników prezentują cię naprawdę efektownie i oryginalnie.
Bieg rozpoczął się ok. godziny 7:30, my w centrum pojawiliśmy się ok 13, i do co najmniej 17 w różnych miejscach downtown oraz w pobliży Golden Gate Park i Presidio obserwowaliśmy dziwnie przebrane i pomalowane grupki osób próbujące zatrzymać taksówkę lub zapakować się do przepełnionego autobusu. Na trasie imprezy było kilkanaście przystanków gdzie można było pobawić się przy muzyce lub zjeść szybki posiłek. Tak naprawdę ok 5000 osób bierz eudział w biegu, a dla pozostałych to możliwość udziału w licznych imprezach towarzyszących na długiej trasie.
W wieczornych wiadomościach usłyszeliśmy, że na imprezie bawiło się ponad 60 000 osób i zakończyła się ona wielkim sprzątaniem. Jeden bezdomnych stwierdził, że z puszek które uzbierał w trakcie imprezy będzie miał co najmniej 40 dolarów przychodu. Zatrzymano tylko kilkanaście osób z powodu zbyt dużej ilości alkoholu we krwi i niewłaściwego zachowania.
Jadąc od strony Embarcadero w kierunku parku Presidio i Golden Gate trafiliśmy na punkt widokowy obok mostu Golden Gate. Bardzo ciekawe miejsce, z ładnymi widokami i bez dużej ilości turystów. Warto omijać freewaye, odkrywa się wiele ciekawych miejsc. Warto zrobić również przejażdżkę przez Presidio, obok pól golfowych – atrakcyjne miejsce do wypoczynku oraz podziwiania panoramy Downtown. Przez park prowadzi kręta droga, wzdłuż której znajduje się kilka drogich osiedli i domków jednorodzinnych, ale główna część to park z polem golfowym.
Wracając po południu do hotelu, niestety w korku pomiędzy Gbolden Gate Prak i freewayem 101, przez przypadek trafiliśmy do dzielnicy o której czytaliśmy wcześniej. Przy Geary Street, pomiędzy ulicami 16 i 24 jest tzn. Mała Rosja, ze względu na dużą ilość mieszkańców z tego regionu. Nie odnotowaliśmy szczególnej różnicy w stosunku do innych dzielnic, tylko kilka małych napisów cyrylicą oraz okazała cerkiew. Tylko tutaj udało nam się dostrzec „Polish Delicatessen”. W niedzielę nie było czynne, ale w pobliżu zatrzymaliśmy się na kawę i ciastko w bardzo przyjemnej kawiarence Pete’s Cafe.
Copyright 2015 by Orpi&Nicdark - All Rights Reserved
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.