7
majPraga! Gdy zapadła decyzja o wyjeździe, poczułam przypływ radości – przestanę być osobą, która o urodzie tego miasta miała do tej pory mgliste pojęcie! Wśród znajomych króluje przekonanie, że czeska stolica to najwspanialsze miejsce w Europie.
Zabukowanie noclegu w hostelu Strahov było doskonałym pomysłem. To świetny punkt wyjścia do zwiedzania Pragi – spacer po ogrodzie różanym, idąc w kierunku na Zamku Praskiegomożna wspiąć się na wieżę widokową Petrin z ujmującą panoramą Pragi. W drodze z dworca do Strahov korzystamy z kolejki linowej – spektakularny widok na Zamek, Most Karola i Małą Stranę. I jeszcze coś – rarytas – największy stadion sportowy na świecie (9 boisk piłki nożnej).
Plan na dziś – wędrówki po starym mieście nocą. Dlaczego? Miasto wtedy zupełnie zmienia klimat i znikają z ulic tłumy wszędobylskich turystów. Nie twierdzę, że oblegane przez nich zabytki są nieciekawe. Przeciwnie, ale ten tłum i widoczna na każdym kroku komercja zniechęcają. Zdecydowanie polecam włóczęgę ulicami Pragi, między pałacami hradu wieczorem. Chcąc poznać specyficzną atmosferę tego miasta warto wyjść poza centrum, zajrzeć do dzielnic: Smichov, Vinohrady, Karlin, Žižkov, Bubenec. Nocną wyprawę po Pradze kończymy degustacją piwa w hostincu.
Następnego dnia, przyznaję – zaspaliśmy i na Moście Karola byliśmy dopiero ok. 10.00. Wita nas sporo turystów, większość ze statywami i aparatami. Trochę ciasno, ale udaje się zrobić udane zdjęcia. Niestety, po 9.00 na Hradczany naciera tłum zwiedzających i amatorzy fotografowania mają już spory problem. Decydujemy się na wyprawę do Josefova, dawnego żydowskiego getta. O dawnej zasobności tamtejszych Żydów mówią nie tylko piękne synagogi i imponujące nagrobki na cmentarzu, (wśród macew grób Jehudy Löwa – legendarnego twórcy Golema), ale i okazałe kamienice. Zegar na wieży XVIII-wiecznego żydowskiego ratusza odmierza czas po hebrajsku: wskazówki poruszają się w lewo, tak, jak czyta się pismo hebrajskie.
Po południu leniwie spacerujemy po Vaclavaku zaglądając do secesyjnych pasaży i historycznych wind. Przed posiłkiem fundujemy sobie wycieczkę statkiem pod mostami Wełtawy. Kuchnia czeska jest tłusta, ale za to smaczna; zbliżona do tradycyjnej polskiej. Podstawa to przede wszystkim wieprzowina, ziemniaki, chleb, piwo i śmietana. Istna bomba kaloryczna. T. Mann mawiał, że kuchnia jest rewelacyjna, jeśli korzysta się z niej raz w tygodniu lub po dniu ciężkiej pracy w polu. Nieopodal hostelu zasiadamy „U houbaře „ (U grzybiarza) i pałaszujemy pyszne knedliki z kapustą i mięsem, bo być w Pradze i nie zjeść czeskich knedlików to grzech. Idziemy spać z pełnymi brzuchami; zmęczeni, ale usatysfakcjonowani.
Następnego dnia jedziemy metrem do stacji Jiriho z Podebrad, stąd już kilka kroków do wieży telewizyjnej. Ta ponad 216 m budowla z przełomu lat 70 i 80 ub. wieku wyrosła na miejscu starego żydowskiego cmentarza. Warto wydać na bilet aby obejrzeć Pragę z najwyższego jej punktu. Kolejny etap – Hradczany. To nic, że tłumnie i gwarno, ale trzeba zobaczyć. Mnie urzekł Klasztor na Strahovie, z biblioteką – dwie sale: filozoficzna z wysokimi szafami i teologiczna z zabytkowymi globusami. Prócz tego kolekcja muszli, wypchanych morskich zwierząt, modeli statków i białej broni.
Pragę można przemierzać całymi dniami i codziennie odkrywać urokliwe zakątki tego niesamowitego miasta. Mówi się, że Praga jest miejscem kultowym, przyciąga jak magnes.
Dowód? Ulice pełne radosnych, roześmianych ludzi, zatłoczone kawiarenki, wielojęzyczny gwar głosów.
Copyright 2015 by Orpi&Nicdark - All Rights Reserved
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.